Na niecodzienne znalezisko natrafili robotnicy w Aspen w stanie Kolorado. Podczas rozbudowy ośrodka narciarskiego Snowmass Village odkryli dziwny szkielet. Jeszcze bardziej zaskoczyła wszystkich opinia sprowadzonych paleontologów - kości należą do mamuta kolumbijskiego (mamuty koilumbijskie wyginęły ok. 10 tyś. lat temu).
Prowadząc badania w miejscu tego niezwykłego odkrycia, w warstwach skalnych znaleziono również pozostałości innych prehistorycznych zwierząt (ponad 600 kości). Wśród nich znalazło się: 10 amerykańskich mastodontów (gatunek pośredni pomiędzy mamutem a współczesnym słoniem), bizonów (dwukrotnie większych od obecnie żyjących), jak również przodkowiejeleni i innych ssaków.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż okolica kryje jeszcze sporo tajemnic czekających na archeologów.
Opisujący znalezisko dr Kirk Johnson z Muzeum Natury i Nauki w Denver, kierujący pracami opiniuje:
"Wiele z tych kości jest wręcz nieskazitelnych, są tak dobrze zachowane. Niektóre z odkrytych przez nas kości są nadal białe! To prawdziwy skarb z Epoki Lodowcowej."
W ciągu pierwszych dwóch tygodni paleontolodzy odnaleźli szczątki 15 okazów należących do 7 różnych gatunków zwierząt. Pośród najciekawszych znalezisk warto wymienić czaszkę ówczesnego bizona, Bison latifrons, z metrowymi rogami, dwumetrowe kły mastodonta i pokryty dziwnym wzorem ząb praprzodka leniwca.
Co prawda jeszcze nie wszystkie kości zostały przebadane i zidentyfikowane, i jak się wydaje część z nich mogło należeć do nieznanego przez nas gatunku, będącego pradawnym przodkiem jelenia.
W tym prehistorycznym grobowcu znalazły się również szczątki ówczesnej roślinności, dzięki czemu całość znaleziska posłuży do odtworzenia klimatu i środowiska sprzed 10-50 tys. lat.
Naukowców nurtuje jednak zasadnicze pytanie: jak doszło do wspólnego pochówku tak licznej i zróżnicowanej grupy zwierząt?
Na ten temat powstają różne teorie - jedna z pierwszych poważnie traktowanych przez naukowców głosi, iż w miejscu, w którym odnaleziono grobowiec istniało niegdyś jezioro. Zwierzęta mogły spotkać się tam przy wspólnym wodopoju i ulec jakiejś nagłej zagładzie. Niestety obecnie jeszcze trudno stwierdzić, co mogło być przyczyną katastrofy.
Inna teoria bierze pod uwagę, jak to dziś byśmy powiedzieli, katastrofę w ruchu lądowym.
W epoce, gdy zlodowacenie obejmowało coraz większą powierzchnię Ziemi, doskwierający zwierzętom chłód i brak pożywienia zmusił je o migracji na południe, w poszukiwaniu dogodniejszych warunków do życia. Bardzo prawdopodobnym wydaje się, iż na ich drodze znalazło się zamarznięte jezioro. Gdy pod tymi potężnymi i ciężkimi zwierzętami przełamała się kra, wpadły do wody i potopiły się. Przez kolejne tysiące lat dno jeziora zasypywane było kolejnymi warstwami skał, przekształcając okolicę w masowy grobowiec.
Jak wam się podobają przytoczone teorie? Wydają się bardzo prawdopodobne? Jednak jest jedno ale...
Naukowcy twierdzą, że mamuty i mastodonty nie żyły ani w tym samym środowisku ani w tym samym czasie. Szczątki roślinności również różnią się między sobą. Najprawdopodobniej w grobowcu nakładają się na siebie dwie warstwy pochodzące z różnych okresów geologicznych. Najpierw teren pokrywał gęsty las, w którym żyły mastodonty, potem zamienił się w bagna, na których znalazły się mamuty. Naukowcom ciężko jest wyznaczyć okres z którego pochodzi znalezisko, najniższe warstwy mogą pochodzić sprzed 43,5 tys. lat, najmłodsze sprzed około 12 tys. Jak to możliwe, że żyjące w tak odległych od siebie czasach zginęły dokładnie w tym samym miejscu? Na razie pozostaje zagadką.
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
kontakt
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.